NATHANIEL
Przez całą drogę do domu nie
odezwaliśmy się do siebie ani słowem., jednak nawet na sekundę nie
puściliśmy swoich dłoni... Mi było to więcej niż na rękę... Czułem się
bezpieczniejszy u jego boku. Już drugi raz uratował mnie z opresji.
Wzdrygnąłem się na wspomnienie
wykrzywionej gniewem twarzy Samuela, mimowolnie podnosząc wolną dłoń i
przyciskając ją do policzka. Nie bolał, nawet nie piekł...ale nadal
mogłem poczuć jego uderzenie. To wstrząsnęło mną o wiele bardziej niż
fakt, że chciał mnie wykorzystać, nawet bardziej niż słowa, które do
mnie skierował...
Nawet nie zauważyłem momentu w
którym dotarliśmy już na miejsce. Nadal tępo wpatrywałem się w widok na
oknem, gdy Xavier delikatnie pociągnął mnie za rękę zmuszając mnie do
skierowania na niego swojej uwagi.
-Chodźmy do domu- powiedział, po czym wyciągnął mnie za rękę z samochodu.
Bez słowa podążyłem za nim
wspinając się po oblodzonych schodach. Gdy tylko drzwi za nami się
zamknęły, puściłem jego rękę i cofnąłem się kilka kroków chcąc od razu
mu podziękować za pomoc. Zanim jednak zdążyłem pisnąć chociaż słówko,
Xavier odwrócił się w moją stronę wyglądając na conajmniej wkurzonego.
-Coś się stało?- zapytałem, zamiast zwyczajnie podziękować mu tak jak zamierzałem to zrobić.
-Co ty w ogóle sobie myślałeś
idąc z nim do jego sypialni?!?! Czy naprawdę jesteś na tyle naiwny, aby z
praktycznie obcym dla siebie chłopakiem zamknąć się w odosobnionym
pokoju?! Co jeśli nie skończyłoby się tylko na głupim uderzeniu?!!!
Przez chwilę stałem w miejscu nie mogąc wydusić z siebie ani jednego słowa.
-Chyba nie myślisz, że jestem
taki głupi aby iść z nim gdziekolwiek, bez wcześniejszego upewnienia się
o co chodzi?!- Wykrzyknąłem zaskoczony.- Nie miałem pojęcia, że chodzi
mu o coś zupełnie innego. Powiedział, że ktoś z jego znajomych chce mnie
poznać, a nie może się ruszyć z pokoju ponieważ jego dziewczyna złamała
obcas.
Xavier spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
-Gdzie złamała obcas?! Na
piętrze?! W prywatnej sypialni?! A może od razu przy wejściu, a później
niepostrzeżenie udało się ją przetransportować do sypialni?! To w ogóle
nie ma sensu!! Nie mów mi, że nie domyśliłeś się o co chodzi...
Teraz już przesadził, pomyślałem czując, jak całe powstrzymywane przeze mnie oburzenie wydostaje się na zewnątrz.
-Czy ty właśnie sugerujesz... ŻE POSZEDŁEM ZA NIM Z WŁASNEJ WOLI WIEDZĄC, ŻE CHCE MNIE WYDYMAĆ?!!!!!!
-Nie ujął bym tego tymi
słowami... Ale do jasnej cholery! Jesteś mężczyzną, tak?? Więc, jakim
cudem nie przejrzałeś, o co mu chodzi.. Nawet ja to zauważyłem!!
-Nawet ty zauważyłeś co??!!- Warknąłem ze złością.
Niedowierzanie w jego oczach
osiągnęło maksymalny poziom, o ile było to możliwe. Kompletnie ogłuszony
wpatrywał się we mnie rozszerzonymi oczami.
-Jak to co? Od momentu w którym zobaczył Cię w
kawiarni, wręcz pożerał Ciebie wzrokiem.. Jakim cudem tego nie
zauważyłeś?? Nawet w moim kierunku rzucał aluzjami na twój temat.. Przed
imprezą ośmielił się nawet subtelnie zasugerować żebym nie przyszedł na
nią z tobą! Ale nawet jeśli tego nie zauważyłeś, jak mogłeś być tak bezmyślny?!
-Przestań. Nie chce tego słuchać...
Naprawdę nie miałem zamiaru słuchać ani słowa więcej. Ochota na
podziękowanie mu, także mi przeszła. Jedyne na co miałem ochotę, to
zamknięcie się w pokoju i pójście spać. Jak pomyślałem, tak też
postanowiłem zrobić więc nie zważywszy na jego tyradę, szybkim krokiem
ruszyłem w kierunku schodów.
Nie uszedłem za daleko. Już po chwili jego ręka owinęła się wokół mojego ramienia odwracając mnie w swoich kierunku.
-Gdzie idziesz? Jeszcze z tobą nie skończyłem.
-Ach tak? A ja uważam tą
rozmowę za zakończoną. NIC! Powtarzam NIC wcześniej nie zauważyłem! Ani
nie prosiłem się o jego uwagę, ani też jej nie aprobowałem. Nie wiem o
czym jeszcze chcesz ze mną rozmawiać... Doskonale zdaję sobie sprawę z
tego, że idąc za nim postąpiłem lekkomyślnie, ale już tego nie zmienię.
Nie rozumiem, dlaczego aż tak bardzo wyprowadziło Cię to z równowagi?
Stałem wpatrując się w niego
wyczekująco. W końcu zadałem mu pytanie, tak? Powinien na nie
odpowiedzieć.. W mojej głowie jedna myśl, ścigała się z drugą. Miałem
ochotę strząsnąć z siebie jego rękę którą nadal trzymał na moim
ramieniu, i równocześnie znowu naszły mnie dziwne myśli. Dopiero teraz
zdałem sobie sprawę, jak blisko siebie stoimy.. Mimowolnie poczułem, jak
moje policzki oblewają się szkarłatną czerwienią. Na szczęście Xavier
wydawał się tego nie zauważyć.. Obserwowałem jak jego oczy zwężają się
przez chwilę, podczas gdy jego twarz pochyliła się lekko w moim
kierunku.
-Pytasz się dlaczego? Jestem
za Ciebie odpowiedzialny! Miałem się tobą opiekować, gdybym nie zauważył
twojego zniknięcia na czas, mogłoby to się skończyć o wiele gorzej.
-Nikt Cię nie prosił żebyś
bawił się w niańkę!- Krzyknąłem nawet nie zauważając momentu w którym
moje ciało zaczęło drżeć od tłumionego gniewu.- Dla twojej wiadomości,
jesteśmy w tym samym wieku. Nie ma mowy o tym abyś brał odpowiedzialność
za to co robię! Nigdy nawet tego od Ciebie nie oczekiwałem!
_______________
XAVIER
Przez całą drogę taksówką
ściskałem jego dłoń, w myślach powstrzymując się przed wybuchnięciem
gniewem. Jak mógł być tak lekkomyślny? Jak mógł pójść gdziekolwiek z tym
palantem? Dlaczego w ogóle znalazł się tam na górze? Fakt, że nie
znałem odpowiedzi na ostatnie pytanie tylko bardziej mnie rozwścieczył.
Miałem ochotę zamordować tamtego bydlaka na miejscu, tylko ze względu na
czekającego na mnie na dole Nathaniela zakończyło się jedynie na
uderzeniu.
Czy on nie widział jak Samuel
się na niego patrzy? Czy nie dostrzegał tych wszystkich słownych aluzji?
Do cholery, przecież jest mężczyzną! Powinien rozpoznać oznaki flirtu
na kilometr!
Gdy tylko weszliśmy do domu,
nie wytrzymałem i wreszcie wybuchłem rozkładając całą swoją frustrację
na nim. Byłem zdenerwowany, zmartwiony, zły i równocześnie czułem się
tak głupi. Jak mogłem w ogóle spuścić go z oka. To przez tą przeklętą
dziewczynę! Co by się stało gdybym jednak nie doszedł na górę, na czas?
Co, gdyby Samuel zdążył złapać uciekającego Nathaniela i z powrotem
zaciągnąć go do swojej sypialni? Nigdy bym sobie tego nie darował...
Wykorzystanie go... Nie nawet nie mogłem sobie tego wyobrazić. Nigdy
więcej nie mogłem do tego dopuścić.
Gdy nagle odwrócił się ode mnie i chciał odejść, nic nie myśląc złapałem go za ramię i siłą odwróciłem w moją stronę.
-Gdzie idziesz? Jeszcze
z tobą nie skończyłem.- Powiedziałem wpatrując się w niego uporczywie.
Nie miałem zamiaru tak łatwo dać mu odejść. Nie po tym, jak bardzo
martwiłem się o to, czy nic więcej mu się nie stało. Nie.. na pewno nie
zamierzałem puścić go, zanim sobie z nim porządnie nie porozmawiam. Ta
sytuacja nie ma prawa się więcej powtórzyć!
Nie wyglądał na zbyt szczęśliwego takim obrotem sprawy.
-Ach tak? A ja uważam tą
rozmowę za zakończoną. NIC! Powtarzam NIC wcześniej nie zauważyłem! Ani
nie prosiłem się o jego uwagę, ani też jej nie aprobowałem. Nie wiem o
czym jeszcze chcesz ze mną rozmawiać... Doskonale zdaję sobie sprawę z
tego, że idąc za nim postąpiłem lekkomyślnie, ale już tego nie zmienię.
Nie rozumiem, dlaczego aż tak bardzo wyprowadziło Cię to z równowagi?
Dlaczego
wyprowadziło mnie to z równowagi?! DLACZEGO?! On naprawdę był taki
głupi, czy miał tylko chwilowe zaćmienie umysłu?! Jak po tym wszystkim w
ogóle mógł powiedzieć coś takiego? Mimowolnie moje oczy zwężyły się,
gdy powoli pochyliłem swoją głowę ku jego twarzy.
-Pytasz
się dlaczego? Jestem
za Ciebie odpowiedzialny! Miałem się tobą opiekować, gdybym nie zauważył
twojego zniknięcia na czas, mogłoby to się skończyć o wiele gorzej.-
Każde słowo wypowiadałem z pewną dozą niedowierzania, jakbym nadal nie
mógł uwierzyć w to, że nic do niego nie dociera.
Widziałem
jak jego ciało zaczyna się trząść, a policzki purpurowieją ze złości.
Przez moją głowę przebiegła irracjonalna myśl, że w tej chwili wygląda
nawet słodko. Myślałem, że skapituluje. W końcu właśnie wszystko mu
klarownie wyjaśniłem, jednak ponownie mnie zaskoczył mówiąc słowa
których nigdy bym się nie spodziewał.
-Nikt Cię nie prosił żebyś bawił się w niańkę! Dla twojej wiadomości,
jesteśmy w tym samym wieku. Nie ma mowy o tym abyś brał odpowiedzialność
za to co robię! Nigdy nawet tego od Ciebie nie oczekiwałem!
Kompletnie mnie zamurowało. Niańkę? Niańkę? Czy on cały ten czas tak to odbierał?
Całą
siłą woli zmusiłem się, aby powstrzymać następny wybuch gniewu i
przypadkiem nie zrobić czegoś, czego później bym pożałował.
-Właściwie
nadal nie wiem po co aż tak się mną przejmujesz.. Teraz jestem nawet
skłonny przyznać, że lepiej by było dla ciebie gdybyś już wcześniej
zostawił mnie samemu sobie. Nie musiałbyś czuć się odpowiedzialnie ani
za mnie, ani za moje wyczyny. Może po prostu spakuję się i wrócę tam
skąd pr.......
Z
każdym jego słowem czułem jak moje wnętrze gotuje się z wściekłości.
Nie miałem zamiaru dać mu dokończyć tego zdania.. Pierwszy raz w życiu
zrobiłem coś czego całkowicie nie przemyślałem.
Pchnąłem
go na pobliską ścianę i niewiele myśląc wbiłem się gwałtownie w jego
usta kompletnie zagłuszając jego ostatnie słowa. Nie chciałem patrzeć w
jego oczy z pewnością zszokowane, i pełne obrzydzenia dlatego też, po
prostu zamknąłem powieki i całkowicie oddałem się pocałunkowi. Nie
wiedziałem czemu to zrobiłem. Chciałem go tylko uciszyć, a podświadomość
podsunęła mi właśnie ten sposób.
Nie
zważając na fakt, że osoba całowana wydaje się być całkowicie bierna,
wręcz zgniatałem jego wargi w mocnym pocałunku. Czekałem tylko na
dogodny moment w którym mógłbym wkraść się w jego usta. Gdy ten kilka
chwil później nastąpił, najwyraźniej Nathaniel oprzytomniał na tyle, że
chciał coś powiedzieć, skwapliwie wykorzystałem go i wślizgnąłem się
językiem pomiędzy jego opuchnięte od pocałunku wargi. Jedną ręką
przytrzymałem jego szczękę widząc, że chce się wycofać, a drugą mocniej
przycisnąłem go do ściany.
-Nie...waż...się....nigdy....więcej....nawet....tego...sugerować...-Wymamrotałem
w jego wargi, po czym pogłębiłem pocałunek, aby odebrać mu możliwość
odpowiedzi.
Czułem
jego ręce, które próbowały mnie odepchnąć, lecz nie zamierzałem im
pomóc. Władczo przesunąłem językiem wzdłuż jego podniebienia i linii
zębów wyduszając z jego ust przeciągły jęk. Delikatnie zsunąłem swoją
dłoń przytrzymującą mu szczękę i chwyciłem w nań jego włosy, szarpiąc
lekko do tyłu, aby móc jeszcze bardziej pogłębić pocałunek. Następny jęk
wydarł się spomiędzy jego zaczerwienionych warg, a ja nie mogłem się
oprzeć i na chwilę uchyliłem powieki, nie przerywając pocałunku.
Jego
dłonie zamiast odpychać mnie, teraz kurczowo przytrzymywały się mojej
koszulki. Oczy miał zamknięte, policzki zaróżowione i z coraz większą
pasją zaczął odpowiadać na moje pocałunki. Gdy zobaczyłem w jak piękny
sposób odchyla mocniej głowę wydając z siebie jęk pełen rozkoszy, nie
byłem w stanie więcej zamknąć oczu. Nasze języki tańczyły wspólnym
rytmem stając się coraz bardziej zachłanne, a ręka którą dotychczas
przytrzymywałem jego ciało, teraz swobodnie badała linie jego klatki
piersiowej wydobywając z mojej ofiary coraz liczniejsze jęki. Nie
pozostawałem dla nich obojętny, pozostawiając w spokoju jego miękkie
kosmyki, palcami zacząłem dotykać jego karku, policzka, szyi.. A gdy i
to mi nie wystarczyło zastąpiłem ją własnymi ustami. Powoli odstąpiłem
od jego warg znacząc miejsce od jego szczęki, przez drgające jabłko
adama, po obojczyki, które obdarzyłem kilkoma małymi pocałunkami. Z
przyjemnością zassałem delikatną skórę na jego szyi, witając się z
następnymi jękami przyjemności.
Moje
ręce jakby samoczynnie zaczęły drażnić ukryte pod koszulką sutki
Nathaniela, sprawiając, że ten prawie zjechał na dół po ścianie, gdyby
nie kolano które wsunąłem mu pomiędzy uda, aby utrzymać go w miejscu.
Czułem
jak jego miękkie ciało napiera na moją nogę, podczas gdy po raz
pierwszy od tego pocałunku chłopak wykazał się inicjatywą i wsunąwszy
palce w moje włosy zmusił mnie do ponownego wrócenia ustami do jego
rozkosznie uchylonych warg. Bez protestów porzuciłem więc jego szyję,
ponownie całkowicie oddając się naszemu pocałunkowi.
Nigdy,
nawet w najśmielszych snach nie przypuszczałbym, że znaleźlibyśmy się w
podobnej sytuacji. Gdy moja męskość pulsuje bólem z powodu podniecenia,
podczas gdy jego własna ociera się o moją nogę przyprawiając mnie o
szaleństwo. W tej chwili byłbym gotowy pójść o wiele dalej, kompletnie
nie wiedząc co tak naprawdę powinniśmy zrobić. Zatopieni w pełnym
namiętności pocałunku, z niewiadomego powodu spragnieni swoich ciał,
będący tak blisko spełnienia.
-"I wanna be more than friends, I wanna be more..."***
Głośny
dźwięk dzwonka gwałtownie wyrwał mnie z otępienia. Zszokowany nie mniej
niż osoba stojąca naprzeciwko mnie, odskoczyłem do tyłu wpatrując się w
niego rozszerzonymi oczami. O Boże! Co ja właściwie zrobiłem?! Czy my
przed chwilą prawie się...? Nathaniel oparty o ścianę z podwiniętą lekko
koszulką, zaczerwienionymi spuchniętymi ustami i wyraźnymi śladami na
szyi sprawiał sobą nad wyraz podniecający obraz. Niestety nie na
długo... Gdy tylko minęła mu pierwsza fala zaskoczenia zerwał się z
miejsca i biegiem wybiegł z holu kierując się zapewne do swojego
pokoju.
Jasna cholera. Co ja narobiłem?! Nadal
nieustający dźwięk dzwonka zmusił mnie wreszcie do wyjęcia z kieszeni
mojej komórki i odebrania połączenia. Nawet nie spojrzałem na
wyświetlacz, aby sprawdzić kto dzwoni.
-Halo?
_______________
NATHANIEL
Gdybym
wiedział jaką reakcję wywołają moje słowa, z pewnością bym ich nie
wypowiedział. A może jednak nie? Może wykorzystałbym okazję i postąpił
tak samo? Tylko po to, aby zasmakować najwspanialszego w moim życiu
pocałunku. NIE! Przestań, nie możesz tak o tym myśleć. Przecież kompletnie nie wiesz dlaczego to zrobił! Właśnie... Dlaczego?
Przecież to niemożliwe, abym w jakikolwiek sposób mu się podobał... W takim razie co? Zły odruch, zapomnienie, brak kobiety?
Wydawał się być całkowicie pochłonięty tym co robił, dopóki ten przeklęty telefon.... Właściwie ciekawe kto dzwonił..
Urghhh.. Kompletnie ignorując
potrzebujący uwagi, pulsujący przedmiot w swoich spodniach położyłem się
na plecach kładąc sobie na twarz poduszkę. Miałem wrażenie jakby moje
policzki płonęły żywym ogniem. Czułem się równocześnie zażenowany swoją
uległością, jak i podniecony jego działaniami. Nie mogłem postąpić w
żaden inny sposób, niż tylko uciec do siebie. Byłem pewny, że jeśli
zwlekałbym odrobinę dłużej, skończyłoby się to czymś o wiele
poważniejszym niż to co się stało. Wątpiłem abyśmy zatrzymali się
wyłącznie na pieszczotach. .. I przerażało mnie to na równi z tym, że
właściwie byłem gotowy mu się oddać.. Kompletnie zapomniałem o wyrażeniu
jakiegokolwiek protestu. Moje myśli zamarły, a ciało galopowało na
rumaku rozkoszy machając mi wesoło ręką z oddali. Gdyby tylko wyraził
jakąkolwiek chęć... nie sprzeciwiłbym mu się.. Nawet jeśli później
poczułbym się wykorzystany, skrzywdzony. Co najprawdopodobniej by
nastąpiło, ponieważ wątpiłem aby tak naprawdę chciał to wszystko robić
ze mną.
Pewnie odbijało mu z powodu
samotności, którą musiał znosić przeze mnie. Bądź był zły, że szukając
mnie zaprzepaścił sobie szansę u tej dziewczyny z którą wcześniej
siedział. Instynktownie chciał mi dać nauczkę, i zabrnął w trochę złym
kierunku. Byłem wręcz pewien, że nawet nie był gejem.
To wszystko nie miało sensu...
Ignorując fakt, że moja
męskość zaczęła pobolewać przez brak spełnienia, nawet się nie
rozebrałem tylko wślizgnąłem pod kołdrę i zamknąłem oczy pozwalając
swoim myślą odpłynąć.
_____________________
XAVIER
Dzwoniła Mito.
Chciała
dowiedzieć się dlaczego tak szybko wyszliśmy, i co się stało Samuelowi.
Sprytna bestyjka od razu skojarzyła sobie jego podbite oko z naszym
odejściem. Nie chciałem przez telefon poruszać tego co się stało, więc
obiecałem jej spotkanie następnego dnia i wyjaśnienie całej sytuacji.
Pomimo iż najwidoczniej zżerała ją wielka ciekawość, o co mogło pójść,
zgodziła się na ten warunek i uprzedziła, że odwiedzi nas jutro po
południu. Zanotowałem sobie to w myślach, aby przypadkowo nie zapomnieć i
rozłączyłem się utkwiwszy swoje tępe spojrzenie w ścianie, przy której
jeszcze przed chwilą dotykałem Nathaniela.
Nie wiedziałem skąd w ogóle
wziął się u mnie pomysł, aby go pocałować. Nawet jeśli zrobiłem to
kompletnie nie myśląc... To było po prostu....
Nigdy nie rozmyślałem nad tym
czym lubię mężczyzn, czy po prostu jeszcze nie trafiłem na tą jedyną. Z
pewnością nigdy nie opisałbym żadnego chłopaka mianem "piękny",
"seksowny" a tym bardziej "podniecający". Dlaczego w takim razie takie
myśli krążyły po mojej głowie, gdy chodziło o Nathaniela? Gdy zobaczyłem
jak skwapliwie oddaje moje pocałunki nie mogłem oprzeć się, aby ich nie
pogłębić, aby palcami nie badać jego ciała. Z każdym centymetrem
odkrywałem więcej, i więcej, i nie mogłem przestać. Gdyby nie telefon...
Gdyby nie telefon wykorzystałbym go, a on nawet by się nie sprzeciwiał.
Był taki ufny w moich dłoniach. Przez tyle czasu się nim zajmowałem,
pomagałem. A teraz zdradziłem jego zaufanie, jednym nieostrożnym
samolubnym ruchem.
Nie miałem zamiaru więcej
powtarzać tego błędu. Miałem nadzieję, że jutro nie poruszy tego tematu z
pewnością będąc zażenowanym na równi ze mną.
Wolnym krokiem zbliżyłem się
do schodów, wspinając na nie i równocześnie starając się stłumić jęki
bólu. Byłem tak cholernie twardy... Gdy tylko dotarłem do łazienki,
odkręciłem prysznic i stanąłem w kabinie nie zważając na ubrania, które
przykleiły się do mojej skóry po zetknięciu z zimną wodą. Stopniowo
podniecenie odeszło w niepamięć, a ja szczękając zębami z zimna zerwałem
z siebie ubrania i owijając się w szlafrok, jak najszybciej ruszyłem do
swojego pokoju. Włożyłem na siebie byle jakie bokserki i koszulkę, po
czym wślizgnąłem się do łóżka z jedną myślą kłębiącą mi się po głowie.
Jutro będę musiał udawać jakby nic takiego się nie stało.
Nie mogłem pozwolić, aby te zajście zniszczyło całe budowane tak długo, zaufanie...
__________________________________________
*** Noes Trees- Animals